advolkie

By advolkie

W drodze

Czas szybko płynie. ..

Już jest początek stycznia. Jestem po kolejnych dyżurach, zarówno w pogotowiu jak i na intensywnej terapii. Ostatni dyżur w pogotowiu dał mi trochę w kość, miałem kilka stresujących wyjazdów. Ale najważniejsze, że nikomu nie stała się większą krzywda, niż sami sobie do tej pory  wyrządzili. Zgonów nie było.

Także nie narzekam na nudę. Jestem w ciągłej drodze pomiędzy jednym dyżurem a drugim. Wracając z pogotowia, spotkała mnie niesamowita sytuacja. Byłem bardzo zmęczony, jechałem wolno (do domu mam ponad 60km). W pewnym momencie natknąłem się na watahę wilków. Zatrzymałem samochód. Wilki przebiegały przez drogę, chyłkiem, pod czujnym okiem dużego basiora, który stał na środku jezdni i czuwał nad bezpieczeństwem stada (liczącego chyba siedem osobników). Miałem wrażenie, że basior cały czas patrzy mi się prosto w oczy. Miał niesamowite, zielone, wręcz płonące źrenice, jego wzrok przewiercał mnie na wylot. Mówił:  nie zbliżaj się do mnie człowieku, a ja nie zbliżę się do Ciebie. Dziwne, ale odruchowo skinąłem mu głową, na znak, że rozumiem. A on odpowiedział mi tym samym. Skinął łbem. Patrzyłem na to jak zahipnotyzowany, trwało to dla mnie całe wieki. W rzeczywistości minęło kilka sekund. Przeszedł mnie lekki dreszcz, jesteś zbyt zmęczony, pomyślałem. I pojechałem dalej. 

Comments
Sign in or get an account to comment.